
‚Cienka czerwona linia’, a może: „Dwie czerwone – jedna od strony rozsądku, a druga od strony szaleństwa. Między nimi jest bardzo duża przestrzeń dla tych, którzy mają wyobraźnię” – ta myśl Krzysztofa Wielickiego, zawarta w jego ostatniej książce, trafiła wprost do mojej duszy, z pominięciem i mózgu, i serca.
Przedpremierowo dostałam i przeczytałam najnowszą książkę Krzysztofa Wielickiego „Jeden dzień z życia”. Jestem nią zachwycona zarówno pod względem treści jak i formy.
Zacznę od „formy”, bo łatwiej. Dawno nie miałam w ręku, książki tak spójnej graficznie i tak idealnie nawiązującej formą do treści. Oszczędna okładka, lekki papier „drugiej jakości”, minimalistyczna czcionka Attribute i zdjęcia w negatywie – prawdziwa rewelacja! Wielkie gratulacje dla utytułowanego (skądinąd) Bartłomieja Witkowskiego
A treść książki – przyciąga jeszcze mocniej. Już od pierwszej strony. Krótkie zapiski. Obrazki. Kilka zdań – jak to w dzienniku. Emocje, ale bez histerii. Zwycięstwa, bez wyolbrzymiania. Tragedie – bez epatowania nieszczęściem. Dystans do siebie i swojego życia. Czasem wielkie wydarzenia są tylko tłem do zabawnej historii, jak choćby opowieść o talonie na telewizor…
Krzysztof Wielicki to wspaniały człowiek, sportowiec i gawędziarz. W tej książce jego dar narracji pozwala mu w kilku zdaniach zawrzeć soczystą opowieść. Nie każdemu taka sztuka może się udać. Jemu TAK. Gorąco polecam.
Krzysztof Wielicki: Jeden dzień z życia. Wydawnictwo Góry Books. 2018
Faktycznie okładka bardzo oszczędna!
Nie wiem czy to komplement 😉 ale zapewniam, ze pasuje do reszty 😀 Pozdrawiam serdecznie
To dobrze, że całość jest spójna. Cenię to w książkach i drażni mnie gdy okładka i treść ze sobą nie współgrają.
Autor grafiki, Bartłomiej Witkowski, to wyjątkowo utalentowany i utytułowany człowiek
Ludzie gór na ogół nie histeryzują ;). Okładka jest genialna i marzy mi się taki powrót do minimalizmu w projektowaniu szaty graficznej książek, bo jak widzę, co się dzieje na rynku, to mdleję! To jeden z powodów, który skłania mnie w kierunku self publishingu. A cytat nawiązuje do performance’u Kantora: „Linię podziału należy stawiać zawsze i wszędzie…” i też na mnie działa, jak na wszystkich ludzi z wrażliwością, którzy czują zew wolności 🙂
Dzięki za wyczerpujący komentarz – ciekawe nawiązanie do Kantora. W oryginale cytat pochodzi z książki Jamesa Jonsa „Cienka czerwona linia”.
Nie sięgam po dzienniki, za to polecę mężowi. On uwielbia taka literaturę.
To nie są dzienniki w ścisłym tego słowa znaczeniu. Bardziej ‚impresje” na podstawie zapisków. Choć z datami i miejscami. Liczę, że mu się spodobają! Pozdrawiam serdecznie
Rzeczywiscie fajna – minimalistyczna okladka – z zygzakami, a moze symbolicznymi liniami?
Te „zygzaki” to chyba „W” jak Wielicki oraz symboliczne góry … Pozdrawiam serdecznie
Pingback: Regan „zapisany w kręgach” | 50plus&minus