
O książce Marka Regana Raganowicza, napisano już wszystko, więc i ja dołożę swoje trzy słowa.
Tak się złożyło, że „Zapisany w kręgach” Marka Raganowicza, przeczytałam zaraz po „Jeden dzień z życia” Krzysztofa Wielickiego i siłą rzeczy nasuwają mi się porównania. Porównania zupełnie nieuzasadnione, bo jak tu porównać dwie kompletnie inne osobowości, dwie różne ścieżki życiowe, dwa odmienne doświadczenia. Ale jak nie porównywać, skoro mowa o tym samym środowisku, czasie i miejscu?
Nie ma czegoś takiego jak „zwykła górska śmierć”
Mały-wielki przykład: u Wielickiego cenię oszczędność, ale to Marek Raganowicz opowiedział „prawdziwą historię”. Gdy u Wielickiego czytałam o wypadku na ścianie Bhagirathi II, do pewnego stopnia byłam gotowa odebrać to jak „kolejną górską śmierć”. Opis tej samej historii u Regana, zmusił mnie by się ze wstydem zatrzymać. Bo to Jego historia pozwala przyjrzeć się bliżej tym dramatycznym wydarzeniom. Zobaczyć w ostrym świetle nie tylko sam wypadek, ale również wpływ jaki śmierć kolegi wywarła na młodych chłopakach, którzy uczestniczyli w tym zdarzeniu. Zobaczyć jak kolosalnym piętnem odbiła się na ich dalszym życiu.
Książka środowiskowa … dla każdego
Książka Regana tchnie prawdziwym życiem. Opowiada o wielkich sukcesach, ale także o śmierci i załamaniu nerwowym, o wielkim biznesie (z pogranicza prawa) i o wielkim krachu, o wielkich pieniądzach i wielkim bankructwie. I o wychodzeniu z życiowych porażek. Pod tym względem jest to książka uniwersalna. Nawet jeśli ktoś nie „waletował” w schronisku przez całą młodość, nie biwakował w ścianie ani na „polskim biwaku” w Chamonix, to i tak znajdzie tu mnóstwo przygód i inspiracji na kilka długich wieczorów. Ale z drugiej strony, jest to książka środowiskowa, bo wspinacze z lat 80-tych, „przewalacze” na trasie Singapur – Delhi, „odkrywcy” Himalajów, znajdą tu dziesiątki nazwisk, dykteryjek, miejsc i postaci znanych z młodości, a niejedna łezka się zakręci i ze śmiechu, i ze wzruszenia.
Książki pokoleniowe
Z pewnością jednak jest to książka „pokoleniowa”. Opowiada historię bliską ludziom w wieku 50-60. Tym, którzy zaczynali w głębokiej komunie, a potem odetchnęli wolnością. I pod tym względem wszystkie trzy książki o jakich ostatnio pisałam: „Sztuka wolności” Wojtka Kurtyki, „Jeden dzień z życia” Krzysztofa Wielickiego” i ta niniejsza „Zapisani w Kręgach” Marka Raganowicza, są do siebie podobne. Choć kompletnie różne. Która najlepsza? Jak myślicie?
Polecam gorąco! (wszystkie trzy)
Marek Raganowicz: „Zapisany w kręgach”, Wydawnictwo Góry Books, Kraków 2017
Ostatnio to dość popularna tematyka. Jakoś nie miałam jeszcze okazji sięgnąć.
Zgadza się. Dużo książek wyszło na temat wspinania, gór i wspinaczy. Nie wszystkie warte przeczytania, chyba że ktoś jest „koneserem” 😉 Pozdrawiam serdecznie
Samo sedno 🙂 Twoje recenzje a przede wszystkim obserwacje są coraz lepsze! Gratuluję
W.
No bardzo dziękuję 😉
Sama się wspinam, więc doskonale znam wszystkie te historie 🙂
To książka dla Ciebie!
Choć lubię chodzić po górach to tematyce górskiej skutecznie się opieram (nie wliczając drobnych epizodów w powieściach). Jakoś nie czuję pociągu do książkowych gór.
Jasne! Lepiej coś „robić” niż o tym „czytać”. Pozdrawiam serdecznie