To juz trzecia proba umieszczenia czegos na blogu. Wybaczcie wiec brak uporzadkowania – umieszcze co mi sie uda.
Po nieudanej probie lotu do Lukli, wynajelysmy jeepa i razem z naszym przewodnikiem, ruszylismy w kierunku miejscowosci Phalphu, czyli ostatniej do ktorej mozna dojechac. Poczatkowo trasa wiodla piekna, nowa szosa wlasnie wybudowana przez Japonczykow (za ich wlasne pieniadze). Wszystko byloby super, gdyby nie „chwilowe braki” w dostawie paliwa. Po dwugodzinnym oczekiwaniu, udalo nam sie zatankowac pol baku. Na szczescie starczylo!
Potem droga byla juz „standardowa” i dostarczyla nam sporo emocji. Po 14h pokonalismy szczesliwie 300km.
P.S. Jestemy juz w Nunthala, po 7h marszu w przepieknych „okolicznosciach przyrody”. Niestety j.w. internet jest w zaniku i nie mam szans na wrzucenie zdjec. Na razie wiec musicie sobie wyobrazic, jak tu jest fajnie!