
26 listopada agencje informacyjne na całym świecie, na pierwszej stronie podały: „25 listopada, w Hawanie, późnym wieczorem, zmarł Fidel Castro”.
Kondolencje i komentarze, popłynęły z całego świata. Prezydent elekt: „odszedł brutalny dyktator”, Obama: „historia go oceni”, Putin: „szczery i niezawodny przyjaciel Rosji”, Hollande: „uosabiał rewolucję w jej nadziejach i rozczarowaniach”, Xi Jinping: „będzie żył wiecznie”.
Wróciłam z Kuby 2 tygodnie przed tymi wydarzeniami. Pytani o Fidela Kubańczycy, odpowiadali tylko: „będą go utrzymywać przy życiu tak długo jak można, bo on jest gwarantem tego rządu”. Czyżby obecny rząd Kuby, z bratem Fidela Raulem, który rządzi krajem od 2008r., nie potrzebował już więcej „gwaranta”? A może „gwarant”, po nawiązaniu przez rząd przyjaznych stosunków z USA, zaczął wręcz uwierać?

Najwygodniejsze połączenie z PL, prowadzi przez Paryż, liniami Air France. Fot AA
Przyznam, że Kuba to jeden z nielicznych krajów, do których nie chciałabym wracać, aczkolwiek bardzo się cieszę, że miałam okazję ją zobaczyć w ostatniej chwili, „przed zmianą warty”. Na początku listopada 2016, Kuba była taka jak w niezliczonych przekazach: szerokie arterie, po których suną dostojnie krążowniki szos z lat 50-siątych XX w., zalewany falami słynny deptak Malecon, Stara Havana urzekająca zrujnowanymi kamienicami, które wyglądają trochę jak wysprzątane dekoracje teatralne… świeżo odkurzone czekają na nowy spektakl.
Dwie waluty – dwa światy. Turyści płacą za wszystko jak w EU – ceny zbliżone, a 1CUC (Cuban Convertible) = 1EUR.Miejscowi płacą w CUP (Cuban Peso) i nadal obracają kartkami. Od czerwca 2016r., kiedy to Kuba znowu otworzyła się na rynek amerykański, ceny poszły do góry o ok. 30%, pojawia się coraz więcej inwestycji zagranicznych, co ciekawe z krajów arabskich.
W Hawanie, a zwłaszcza na półwyspie Varadero, widać mnóstwo turystów … oddzielonych grubą szybą i „wewnętrznym przejściem granicznym”, ale wnętrze wyspy jest inne. Tam gdzie turyści nie docierają, samochodów nie ma w ogóle, najbardziej popularnym środkiem transportu są niewielkie powozy, zaprzęgnięte w drobne koniki, ceny nawet te w CUC, są bardziej „ludzkie”, ogromne połacie ziemi leżą odłogiem (ale … widać już miejsca, gdzie dzięki inwestycjom zagranicznym odradzają się np. gaje pomarańczowe), sklepy są boleśnie puste, a jedzenie niezbyt dobre.
Tylko rum wszędzie smakuje wybornie! I ludzie, którzy w tym wszystkim odnajdują jakiś sens, a wewnętrzną wolność wyrażają uśmiechem, tańcem i muzyką. Wzbudzają tym mój szacunek i lekki popłoch, bo wiem, że ja bym tak nie potrafiła. Niestety należę do osób, które muszą czuć wolność nie tylko wewnątrz, ale również na zewnątrz i dlatego … nie chciałabym już wrócić na Kubę.
Kuba.. Marzy mi się podróż tam. Też słyszałam wiele opinii, że fajnie pojechać, ale tylko raz, że nie zachwyca, aż tak bardzo…
Pozdrawiam. Owocnych podróży 😉
Dzięki za komentarz. Zgadza się: „fajnie pojechać, ale raz”. Pozdrawiam